Mądrości J. ciąg dalszy - bo trzeba je zachować dla potomności :)
Występują: ja, M. i J.
Miejsce: parking na jednym z krakowskich osiedli
Czas: środek nocy.
Jak to zawsze bywa, najwięcej tematów do rozmowy znajduje się wtedy, gdy trzeba się żegnać. No to stoimy, gadamy. Nic się nie dzieje ;)
I nagle...
- Słyszeliście, jak szumi? Będzie burza? - mówię.
- E, nie... to tylko wiatr - odpowiada J.
A że nie mamy angielskim temperamentów, w tym momencie rozmowa się urywa. Przecież o pogodzie gadać nie będziemy. Tym bardziej, że w środku nocy zakrawa to na perwersję.
- Ej, a wiecie, co się mówi, jak wiatr wieje? - pyta J.
Tradycyjnie patrzę na M. A M. na mnie.
- Nie... - i też tradycyjnie, równocześnie odpowiadamy z M.
- Że Pan Bóg się najadł grochówki i teraz pier...znaczy się, puszcza wiatr - odpowiada z rozbrajającym uśmiechem J.
Patrzę na M. M. na mnie. Wybuchamy śmiechem.
- A wiece co się mówi, jak jest burza? - pyta J.
Śmiech się urywa. Przeczuwam coś złego. Coś bardzo złego.
- Że... aniołki grają w kręgle - odpowiada zadowolony z siebie J.
--------
Jak dalej tak pójdzie, to będę musiała zrobić dla J. osobną kategorię na tym blogu ;)