sobota, 30 lipca 2011

Dolbi-serałd na działce :)

Historia "sprzedana" mi przez KS, która jak nikt, ma talent do opowiadania anegdotek ;)

***
Leniwe popołudnie na działce rodziny KS. Cisza, spokój - taka błogość, że się człowiekowi nawet nie chce wstać i zrobić herbaty. Nic tylko siedzieć w leżaczku i rozkoszować się pogodą. Aż tu nagle jakiś harmider. Sąsiad z działki obok* na czterech drzewkach, które tworzą kąty prostokąta, zaczyna namiętnie przybijać gwoździe. Jeden, drugi, trzeci,...czwarty.
Dziadkowi KS już podnosi się ciśnienie - reszcie rodziny z resztą też. W końcu nie po to się ma działkę, żeby słuchać jakiś hałasów.
Po kilku minutach na każdym drzewku zostaje zawieszony głośnik. Jeden, drugi, trzeci.... i czwarty.
- No ja im dam jakieś młócenie puszczać! Techno albo inne takie - nie wytrzymuje dziadek.
Muzyka jeszcze jednak nie leci - nie ma więc za co de facto opieprzyć. Wszyscy czekają. Sąsiad naciska w końcu power... i z głośników zaczyna lecieć muzyka relaksacyjna.
- No ja mu dam! Ptaki, z taśmy puszczać?! - oburza się dziadek, bo co prawda cichsze to niż techno... ale za to bardziej bezbożne - mało to ich w lesie obok?!
Interwencja przyniosła skutek. Sąsiad zmienił taśmę na... beczenie owiec. Ich w lesie przecież nie ma :)


* - dla tych, którzy ogarniają konflikt Śląsk-Zagłębie, dodam istotny fakt - sąsiedzi są z Sosnowca :> Wszystko jasne, prawda? :)