poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Michou D'Auber


Po weekendowym auto-uszkadzaniu się na skałkach na własne życzenie przyszedł czas na odpoczynek. Szczypta francuskiego kina zawsze mnie rozluźniała i jakoś rozgrzewała od środka. Dodatkowo zachęciło mnie polskie tłumaczenie tytułu - "Ukryta tożsamość". Zboczenie antropo-etnologa dało o sobie znać :)

Jak jest w efekcie? Film ciut mnie rozczarował... Kwestia konfliktu tożsamościowego, problemu przymusowej asymilacji dziecka została tak bardzo spłycona. Mały Messaoud godzi się na wszystko, najpierw bezbolesnie staje się "rodowitym Francuzem" o imieniu Michou, potem znowu Arabem... Żadnego dramatu, jakiejś odrobiny prawdziwości...

Co film ratuje? Niestety tylko ... aktorzy . Młody Samy Seghir jest po prostu wcieleniem czystej słodyczy dziecięcej. A Depardieu lubię nie od dziś :)

Brak komentarzy: