wtorek, 29 stycznia 2008

Matka Polka

Idę wyrzucić śmieci. Kiedyś w końcu trzeba, a myśl o tym, żeby jeszcze trochę poczekać - aż ożyją i same wyjdą z kosza - jakoś mnie przeraża:)
Idę więc wyopatulana bo zimno, wieje - a tu przed oczami scena, która mnie powaliła... Młoda kobieta. Z lewej kilkuletni brzdąc, z prawej brzdąc....z tylu wylatuje kolejny. A zza kurtki wystaje różowy "kokonek"- czwarta, najmniejsza pociecha. Zwalniam, żeby wrednie podsłuchać o czym rozmawiają.
Zdziwiłam się - strzępki, jakie podsłuchałam były wypowiadane ciepło i bez pośpiechu... Jakaś kojąca była ta scena... W porównaniu do obrazków, które widuje dużo częściej - elegancka mama wlecze za sobą w pośpiechu równie wystrojoną dziewczynkę. Modna spódniczka, butki, rajstopki, spinki we włosach... tylko tak jakoś chłodno...

Ja za to powtarzam już od wielu lat, że nie będę mieć dzieci....Mama mówi, że takie co tak mówią, mają potem właśnie taki wianuszek... zobaczymy :)

Póki co sesja, która jest świetnym środkiem antykoncepcyjnym :>

piątek, 25 stycznia 2008

"Moja" lodówka

Od trzech lat wynajmuję lodówkę (a do tego "gratis" właściciele dołożyli mieszkanie, ale co tam ;).
Stara jak świat...ale nie tylko dla tego jest... dziwna (bo jak napiszę, że "niezwykła" to będzie zbyt patetycznie, banalnie ;)
Już wiem, że jest płci żeńskiej. Nie - nie patrzyłam jej między nóżki:> Mam inny,niezbity dowód - warczy na facetów :) Ilekroć ktoś się o nią oprze, i jest to facet - warrrrrrrrrrczy ;) Ciekawe kiedy się skończy jej cierpliwość, i połknie denerwującego ją "opieracza"?

Jest jeszcze teza, że to nie lodówka...a kosmiczny statek międzygalaktyczny. Kiedy uczę się w nocy, jest tak cicho na mieszkaniu... (no prócz mniej lub bardziej rozkosznego pochrapywania moich współlokatorek;) czasem słychać głośny odgłos jakby wyłączanego silnika. Skąd? No pewnie, że nasza lodówka! Ląduje w kuchni - idealnie mieści się między szafki a stół.

Żebym ja się nauczyła parkować z takim wyczuciem :)

sobota, 19 stycznia 2008

Testosteron w Bagateli

Filmu jeszcze nie widziałam - i podobno dobrze ;) Ale teatr to jednak teatr- nawet jeśli to jest tylko komedia w Bagateli (która w Krakowie to chyba ma raczej status "ruchomego" kina niż teatru...Przyzwyczajona do Słowackiego, dziwnie się czułam, kiedy obok nas siedzieli ludzie ubrani na sportowo...)
Ale co tam...Odmóżdżyć też się kiedyś trzeba - a przy Testosteronie "reset" jest dość bezbolesny ;)
Spytałam Lubego ile w tym wszystkim, na co psioczą faceci w czasie owego niedoszłego wesela, jest prawdy. Odpowiedział, że w zasadzie wszystko... hmmm...
No wiec po raz kolejny człowiek zdegradowany do cielesności - na szczęście w tym wydaniu nie robi się tak smutno jak po czytaniu Baumana ;)
Ogólnie spektakl lekki i przyjemny, choć panowie nie raz, nie dwa rzucili jakimś cięższym żartem (gdzie śmiała się tylko męska cześć widowni)...Ale wszystko zostało wybaczone,bo kto by pomyślał, że my - kobiety,wpędzamy ich w takie stresy? ;)

I na koniec się do jednego przyznam - "zespoilerowana" jedynie plakatem z filmu, czekałam bezbożnie kiedy polecą w dół gatki....Nie poleciały.... a ja za zberezeństwa dostałam od Marcina klapsa :>

piątek, 18 stycznia 2008

Obrazek ze św. Anny

Jest już późny wieczór. Zimno niemiłosiernie. Ja idę św. Anny, po nieśmiertelnego precla pod Bagatele ( na rynku wszystkie budki gdzieś znikły....dziwne...). W połowie ulicy mijam zaparkowany samochód. Obok niego dziewczynka,może dwuletnia, stoi spokojnie i intensywnie przypatruje się czemuś na swoim butku.
Myślę sobie, kurcze - jakie spokojnie dziecko. Bliźniaki mojej ciotki, które wyglądają na jej rówieśników, już dawno by rozniosły połowę ulicy :>
Zwolniłam mimowolnie.... i zobaczyłam, że z samochodu - z miejsca kierowcy - wysiada młody chłopak. Ma duże problemy, bo porusza się o kulach. Okrąża powoli samochód.... i otwiera drzwi od strony pasażera....Najpierw wózek inwalidzki.... potem pomaga na niego wsiąść młodej kobiecie (żonie?).
Dziewczynka dalej spokojnie czeka....

***
Mnie wgniotło.... Zapisałam po to, żeby pamiętać o nich. Wtedy kiedy mi się wydaję, że mam nie wiadomo jakie problemy... I nie jęczeć i nie narzekać, bo póki co ( na szczęście) powodów nie mam

poniedziałek, 14 stycznia 2008

FILMOWO - Don Juan DeMarco


Są filmy, które faceci powinni obejrzeć przynajmniej raz w życiu. I nie tylko Fight Club, Bravehearta, Ojca Chrzestnego jak twierdzi sporo z moich znajomych płci męskiej. Panowie ! - bierzcie się za kino nieco bardziej subtelne ;)
Don Juana obejrzałam kiedyś dawno temu - i od tej pory podsuwam moim co ozięblejszym znajomym, którzy jakoś tak topornie obchodzą się z kobietami. Kto wie, może zmienię świat?
Film nie jest wybitny...ale ma swój niezaprzeczalny urok. Ile by z niego zostało gdyby Johny Depp nie grał głównej roli ? - nie umiem sobie tego wyobrazić ;) Ale jakoś mu do twarzy w rolach jakiś "oderwańców", którzy mają swojego pozytywnego bzika, ale do społeczeństwa to nijak pasują...
Don Juan jest idealnym mężczyzną, kochankiem...i nic nie przeszkadza, że duchem ciągle w XVIII wieku;) Pewnie dlatego niemal już po paru minutach filmu zamykają go w zakładzie psychiatrycznym :) I dobrze - całemu lekarskiemu personelowi wyszło to na dobre... Widzom również - kobiety nabierają przed ekranem zdrowych rumieńców, a mężczyźni być może łapią kilka pożytecznych frazesów :)
Mój złapał - choć szczerze, i tak jest bardzo dobrze ;)

niedziela, 13 stycznia 2008

Wstępniak ;)

Kultura nie jedno ma imię.... I choć nieładnie (niemodnie? :>) już mówić, że coś jest lepsze, wyższe...a coś gorsze i niższe - to każdy wie jak jest :) a mnie i tak każdy niemal jej wytwór fascynuje !
A że bloga, w przeciwieństwie do luźnych kartek (na których zwykle zapisuje swoje myśli), nie zgubie - więc zaczynam.
Czas pokarze czy coś wartościowego się udało mi odkryć.