wtorek, 23 września 2008

Popioły ... brrr...


Książka, przez którą nie miałam wakacji. Moja wina, mogłam cokolwiek o niej doczytać przed czerwcowym egzaminem... ale nie starczyło już sił i ochoty.

Skoro dostałam za nią pierwszą pałę na studiach, postanowiłam zobaczyć o czym to "najwybitniejsze dzieło Żeromskiego " (prof Pdoraza musiała chyba się grupo pomylić...) traktuje...

Jak wrażenia? zmęczyłam 2/3 pierwszego tomu... nie dałam psychicznie rady przeczytać więcej....

Nudy, nudy i do tego zgrzyty stylistyczne, których strawić współcześnie już się nie da... Wszystko rozumiem - proza starzeje się szybciej niż poezja, tak sie wtedy mówiło, tak się wtedy pisało... ale czemu WSPÓŁCZEŚNIE ktoś zmusza mnie do czytania tej cegły?
Nie uwierzycie, ale język był tak żywy, a opowieść tak wartka, że o mało nie przysnęłam na opisie ucieczki Rafała przed wilkami...

Koszmar... ;/

A teraz, kiedy mam wreszcie wakacje (tzn. teoretycznie, bo w pracy zapiernicz), mogę się poddać literackiemu detoksowi...

Myśliwski!!!!!!!! :)

Brak komentarzy: