Idę wyrzucić śmieci. Kiedyś w końcu trzeba, a myśl o tym, żeby jeszcze trochę poczekać - aż ożyją i same wyjdą z kosza - jakoś mnie przeraża:)
Idę więc wyopatulana bo zimno, wieje - a tu przed oczami scena, która mnie powaliła... Młoda kobieta. Z lewej kilkuletni brzdąc, z prawej brzdąc....z tylu wylatuje kolejny. A zza kurtki wystaje różowy "kokonek"- czwarta, najmniejsza pociecha. Zwalniam, żeby wrednie podsłuchać o czym rozmawiają.
Zdziwiłam się - strzępki, jakie podsłuchałam były wypowiadane ciepło i bez pośpiechu... Jakaś kojąca była ta scena... W porównaniu do obrazków, które widuje dużo częściej - elegancka mama wlecze za sobą w pośpiechu równie wystrojoną dziewczynkę. Modna spódniczka, butki, rajstopki, spinki we włosach... tylko tak jakoś chłodno...
Ja za to powtarzam już od wielu lat, że nie będę mieć dzieci....Mama mówi, że takie co tak mówią, mają potem właśnie taki wianuszek... zobaczymy :)
Póki co sesja, która jest świetnym środkiem antykoncepcyjnym :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz