piątek, 26 grudnia 2008

"Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka", Gore Verbinski


Jak to w Święta - telewizja zawsze uraczy jakimiś odgrzewanymi kotletami.
Jeden plus - jak ktoś nie był na czymś w kinie i przez dwa lata nie udało mu się tego dorwać tego czegoś na DVD to może sobie akurat to coś obejrzeć ;)

Dlaczego by nie? Wczorajszy wieczór spędziłam więc przed TV i wśród piratów.
Pierwsza część zachwyciła mnie w prawie 100%. Dobry humor, fajne gagi i ciekawe zwroty akcji. I Depp jako niezbyt rozgarnięty kapitan - po prostu rewelacja!
Dlatego też tak "drobiłam" przed 20.10, żeby zobaczyć ciąg dalszy.
I jak? No... trochę się przemęczyłam.
Fajny motyw z bijącym sercem zamkniętym w skrzyni...ale reszta jakoś się tak rozsypała. W paru miejscach film rozjeżdża się w "Szwach" jak przyciasna mini...
Niby efekty fajne i Johny dalej tak samo "sirotkowaty" jak w pierwszej części...ale oczekiwałam czegoś lepszego.
A za końcówkę (po kiśnięciu bez oderwania ponad 2 godziny przed telewizorem) to mam ochotę reżysera rozerwać na kawałki :> No bo kurde, trzeba iść do znajomych i pożyczyć 3 część... i kolejne ponad 2 godziny (które z pożytkiem można przeznanczyć na naukę do egzaminów :>) przesiedzę przed kompem.
Inaczej mnie ciekawość zjeeee :)

Brak komentarzy: