wtorek, 21 lipca 2009

Siła marzeń

Znowu "migawka", bo nie mam kompletnie czasu nic czytać. Tak to jest z pracą o nienormowanym czasie i kompletnym brakiem samoorganizacji.
Ale do rzeczy, strzępek rozmowy z dzisiaj.

***

R.S. to człowiek, który w życiu widział na prawdę bardzo dużo. Skończył trzy kierunki studiów w czasach, kiedy ludzie bardziej pchali się do hut i kopalń, niż do książek. Potem kilka lat za granicą. Wrócił jednak do kraju i postanowił spełnić swoje marzenia - założyć stadninę koni i wygrywać najważniejsze wyścigi.

"Opowiem coś Pani. Kiedy byłem w Ameryce, to spotkałem tam pewnego Żyda. Jak tylko dowiedział się, że wychowałem się w Krakowie, to zapłacił mojemu szefowi moją całą dniówkę i wziął mnie na obiad. Cały czas wspominał Polskę, pytał o dawne miejsca, ulice. Byłem jego oczami, dzięki którym oglądał to zmienione miasto.
Potem spytał, co chcę robić w życiu. Odpowiedziałem: "Dorobić się i wrócić do kraju". Spytał ile zarabiam. Odpowiedziałem. A on: "Iiii... tak to będziesz pracował 20 lat.A powiedz mi, jakbyś miał pomysł na biznes, to skąd byś brał pieniądze?". To ja zacząłem wymieniać : "Zarobiłbym, zaoszczędził, rodzice by coś sprzedali, kredyt, zacząłbym pracować u Ciebie".
On mówi: "no, a jeszcze?". "No nie wiem, ukradł bym, pożyczył" - już mi się kończyły pomysły.
A Żyd na to: "Sam zobacz ile wymieniłeś źródeł, skąd można zdobyć pieniądze. Widzisz, to nie jest żaden problem. Najważniejsze to mieć pomysł. Ile jest ludzi, którzy mają masę pieniędzy i je tracą, bo nie wiedzą co z nimi zrobić?"
Zawsze opowiadałem tę historię swoim studentom, żeby podnieść ich trochę duchu. Ameryka nauczyła mnie jednego - trzeba mieć marzenia i o nie walczyć. To jest najważniejsze"

1 komentarz:

J. pisze...

A można by się dowiedzieć kto taki jest autorem przytoczonego cytatu? ;-)