czwartek, 28 lutego 2008

"Tropy" Franiszka Pika Mirandoli


Prace roczne z historii literatury to było zazwyczaj gmyranie w archaicznych formach, tematykach i wrażliwościach...Choć robiło się wszystko, żeby przemycić jakis fajny smaczek, to to i tak bywała męczarnia i straszliwa dłubanina....
W tym roku szok - opowiadania Mirandoli są świetne! Trącą takim iberoamerykańskim realizmem magicznym (choć kolejność jest odwrotna ;)
Człowiek obdarzony wiedzą, o źródle wody, a mimo to podający ja dalej do picia pracownikom...Góra pokutników, na której powstaje Hotel - pomysł podyktowany przez dziwną kreaturę...
Jest onirycznie, ironicznie i krótko - bez przegadania, ale za to z jakimi puetnami!

Najbardziej urzekło mnie ciekawe pokazanie tego, jak do "normalnego" życia wnika irracjonalność... nawet ktoś tak prozaiczny i przyziemny, jak urzędnik - telegrafista ma swoją iluminację... Woda z kranu kapiąc, uparcie podaje tajemniczy adres....

kap kap....

kap kap kap...


Muszę się nauczyć Morse'a :) Nasz kran ciągle kapie.... hmmm...czy to tylko nieszczelna uszczelka?

Brak komentarzy: