środa, 16 lipca 2008

Szczęście (Štěstí)


Uwielbiam małe studyjne kina w Krakowie! :) A jak mają jeszcze pokazy za piątkę, to moje uwielbienie się wzmaga i to znacznie :)

Padło na czeską kinematografię . A konkretnie na "Štěstí". Refleksje? Ogólna - po raz kolejny (po "Czeskim śnie", "skrzacie" i etiudze, ktorej tytułu nie mogę sobie za chiny przypomnieć) przekonałam się, że kino obyczajowe znad Łaby jest po prostu świetne! Specyficzny, perelowski klimat scenerii, absurdalne sytuacje i surrealistyczny humor - skąd ci reżyserowie/scenarzyści biorą pomysły? :) Aż ślinka cieknie na myśl, co można znaleźć w literaturze (tak na marginesie, to pasowało by coś wreszcie przeczytać...).

"Szczęście" jest brudne, dosłowne i ironiczne. Pełno w nim małych radości i wielkich marzeń, które rozbijają się w drobny mak... A wszystko okraszone pijackimi przyśpiewkami przy najlepszym na świecie czeskim piwie ;)
Co więcej nie ma jasnego zakończenia - co wydaje się wyjściem najlepszym z możliwych. Bez banalnego happyendu (ktorego generalnie się spodziewalam - główna bohaterka, była skonstruowana wręcz na bajkowego Kopciuszka, który całe życie dostaje po głowie. Należał się jej choćby jeden namiętny pocałunek na finiszu od kochającego mężczyzny :>).
Bez łzawego badendu ...

Po prostu pociąg.
I pies, który uparcie za nim biegnie.

Brak komentarzy: