sobota, 13 czerwca 2009

"Dekalog: cztery", reż. Krzystof Kieślowski


"Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie."


"Dekalog" Kieślowskiego zaczęłam co prawda oglądać od pierwszego odcinka, ale jakoś nie było okazji wcześniej o tym napisać...No to zaczynam recenzować niemal od środka cyklu :)

Tak jak w poprzednich częściach, w "Cztery" bohaterowie również przeżywają coś przełomowego. Drobne zdarzenie, parę słów - a ich życie zmienia się gwałtownie i nieodwracalnie.

Anka to studentka 3-roku PWST. Mieszka z ojcem w malutkim mieszkaniu w bloku. Jej matka zmarła zaraz po porodzie.
Pomimo takiego "kalekiego" wychowania, ta dwuosobowa rodzina sprawia wrażenie szczęśliwej. Psuć się zaczyna dopiero od tajemniczej koperty, którą ojciec Anny opatrzył notką "Otworzyć po mojej śmierci".

Nie chcę zdradzać tu zakończenia, bo nad tym odcinkiem unosi się taka tajemnicza aura kryminału... a wiadomo co psuje radość z czytania kryminałów najbardziej :>

Jedyne co mnie zaskoczyło, to mocna inspiracja Freudem. Może to zboczenie, ale całą historię można prześwietlić jego analizą kompleksu Edypa. W końcu wszystko się zgadza - Anna rywalizowała z kobietami ojca. Czuła, że kogoś zdradza, gdy miała kolejnych chłopaków.
Chore i patologiczne? No tak działa podświadomość drodzy czytelnicy :>

Tak na marginesie już: Cały ten cykl to takie bolesne zderzenie sacrum i brudnego, chorego profanum. A estetyka PRL-u jeszcze bardziej potęguję to przygnębiające wrażenie. I śmiem wątpić czy ten projekt Kieślowskiego miałby taki oddźwięk, gdyby został nakręcony współcześnie. Na ulicach jest teraz pełno kolorów (co prawda reklamy i bilbordy bardziej zaśmiecają miejska przestrzeń...), dźwięków i takiej swobody tętniącego życia.

Brak komentarzy: